sobota, 7 lutego 2015

STYCZNIOWE ZUŻYCIA

   Nie jestem konsekwentna, i zdaję sobie z tego sprawę. Nie chciałabym żeby mój blog opierał się jedynie na denkach i ulubieńcach, chociaż powoli zaczynam zauważać, że zmierza to właśnie w tym kierunku. Biorę się jednak za fraki i przerywam to złe przyzwyczajenie. Jeszcze dzisiaj, aby tradycji stało się za dość poznacie moje zużycia, ale już za chwilę pojawi się post typowo recenzyjny. Przejdźmy jednak do rzeczy.


   Jak zwykle dużo pielęgnacji i tym razem trzy produkty z kolorówki zagościły w moim "koszyku odrzutowym". Wśród nich kilku ulubieńców ale i totalne niewypały. Jeszcze szybka legenda, i zaczynamy:
  •  Bardzo dobry produkt, wart zakupienia, na pewno do niego wrócę
  • Całkiem niezły, lecz nie rewelacyjny, być może kiedyś go jeszcze zakupię
  •  Nie spełnił moich oczekiwać, nie wrócę do tego produktu



   CORINE DE FARME/ CRANBERRY/ ŻEL POD PRYSZNIC  

 Całkiem przyjemny żel pod prysznic, który zadziwił mnie swoim działaniem. Po kosmetykach typowo myjących raczej nie spodziewam się nadzwyczajnych właściwości, pomimo częstych zapewnień producenta. Podczas używania tego żelu moja skóra stała się bardziej nawilżona, choć na opakowaniu nie ma o żadnym nawilżeniu mowy. Naprawdę ciekawy produkt, wart uwagi, na pewno kupię go kolejny raz, może w innej wersji zapachowej...


   FRUCTIS COLOR RESIST/ ODZYWKA WZMACNIAJĄCA

   Zdecydowanie nie jest to już mój faworyt. Był czas kiedy bardzo lubiłyśmy się z tą odżywką, ale od jakiegoś czasu mocno obciąża moje włosy, dzięki czemu już następnego dnia nadają się do ponownego umycia. W ostatnim czasie odżywka służyła mi jako ułatwiacz golenia, nie stosowałam jej do włosów. Jak możecie się domyślać, produkt nie zagości już w moim domu, nie wrócę do niego. 

   L'OREAL PREFERENCE/ ODŻYWKA UPIĘKSZAJĄCA KOLOR

   Podczas każdorazowego farbowania włosów ogromnie się cieszę, że przez najbliższy okres po zabiegu będę mogła używać właśnie tej odżywki. Bardzo lubię swoje włosy po jej użyciu. I nie chodzi tu o dłuższe utrzymanie koloru, a o to w jakiej kondycji są moje włosy. Gładkie, miłe, miękkie w dotyku. W związku z tym, że używam farby Preference, a odżywka zawsze dołączona jest do farby, kupię produkt ponownie bez większego zastanowienia.


    NIVEA SENSITIVE 3W1  /PŁYN MICELARNY 

   Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest baaaardzo sensitive. Nie dawał sobie rady nawet z delikatnym makijażem oka, a co dopiero powiedzieć o czymś mocniejszym. No niestety...tak jak lubię firmę Nivea, tak tutaj nie postarali się. Płyn dostałam w Glossy Box, więc dużej straty nie ma. Przetestowałam , wyrobiłam sobie opinię, nie kupię ponownie.

   ZIAJA/ KREM DO RĄK DO SKÓRY SUCHEJ, ZNISZCZONEJ

   Odkryty po czasie, idealnie spełniał moje oczekiwania. Bardzo dobrze nawilża skórę rąk, cudownie regeneruje, jednym słowem Ziaja jak zwykle daje radę. Obszerniejszą recenzję na temat tego kremu możecie zobaczyć TUTAJ. Jeśli będę miała okazję, na pewno wrócę do niego.

   BIELENDA OGÓREK I LIMONKA/KREM DO CERY MIESZANEJ I TŁUSTEJ

   Jak do tej pory jeden z lepszych kremów jakie używałam. Od dziennego kremu wymagam, aby dobrze nawilżał przy jednoczesnym matowieniu mojej mieszanej cery. I taki właśnie jest ogórek z limonką. Zdaję sobie sprawę, że nie jest on niebywale cudowny, ale na miarę swojej ceny spełnia moje oczekiwania.  Być może wrócę jeszcze do tego produktu, na razie jestem w fazie testowania innego. 

   GARNIER HYDRA ADAPT / KREM DO CERY MIESZANEJ I TŁUSTEJ (PRÓBKA)

Jak to dobrze, że to tylko próbka. Strasznie dziwny jest ten krem. Podczas nakładania na twarz mam wrażenie jakby moje pory rozszerzały się ze zdwojoną siłą, nie mówię oczywiście, że tak jest, ale uczucie pod palcami jest naprawdę dziwne. Nie wiem też do końca o co tutaj w tym wszystkim chodzi i czy to odczucie, rzeczywiście wychodzi ze skóry czy może jednak konsystencja i struktura samego kremu tworzy taki efekt pod palcami. No naprawdę straszne... Nie kupię.


    L'OREAL INFALLIBLE 24H/ DŁUGOTRWAŁY PODKŁAD ZERO KOMPROMISÓW

   Ufff, nareszcie zakończyłam używanie tego niezwykle dziwnego podkładu. Nie do końca wiem co mam o nim myśleć. Podkład sam w sobie zły nie jest, całkiem dobrze się nakłada, nie pozostawia plam, cera wygląda dość naturalnie i w zasadzie nie było by się do czego przyczepić gdyby nie to, że podkład oksyduje. Zmienia kolor na przynajmniej jeden ton ciemniejszy. Nie zrobił na mnie większego wrażenia, dlatego nie zakupię go ponownie.

   ASTOR PERFECT STAY FOUNDATION 24H

   Jedno z moich odkryć zeszłego roku. Podkład, który przypasował mi niezmiernie mocno, wykruszając z szeregów mojej kosmetyczki Wake Me Up Rimmela. Uwielbiam Astora i nie wyobrażam już sobie codziennego makijażu bez niego. Już zakupiłam nowe opakowanie, więc wracać będę do niego z przyjemnością. Pełną recenzję znajdziecie TUTAJ.

   OCEANIC LONG 4 LASHES/ SERUM PRZYSPIESZAJĄCE WZROST RZĘS

   Po czterech miesiącach codziennego stosowania, z pełną odpowiedzialnością jestem w stanie stwierdzić, że Long 4 Lashes daje radę. Aktualnie jestem na etapie mocnego lubienia serum, bo różnie to z naszą przyjaźnią bywa. Moje rzęsy są naprawdę dłuuugie. Wkrótce chciałabym się z Wami podzielić moim zafascynowaniem tą odżywką, łącznie z pokazaniem jak wyglądają aktualnie moje rzęsy, a jak wyglądały przed stosowaniem. Ale wracając do sedna sprawy, kolejne opakowanie Serum już stoi na mojej półce.


   RIMMEL STAY MATTE 

Absolutny Must Have w mojej kosmetyczce. Nie używam go codziennie, ale często się przydaje. Jego optymalne matowienie idealnie odpowiada moim wymaganiom. Na pewno kupię go ponownie.

   I to by było na tyle. Całkiem sporo tych produktów nadających się do ponownego kupienia. Ale to cieszy.
 
   Napiszcie mi czy Wy używałyście wymienionych przeze mnie produktów i czy macie podobne odczucia i opinie do moich. Czekam na Wasze komentarze.

 Pozdrawiam,
Monika :)


 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz