Zdobyłam się na odwagę i w końcu pozbyłam się wszystkich cieni firmy Catrice, które stanowiły przewagę w moim kosmetycznym ekwipunku. Powód był prosty - zauważyłam, że od pewnego czasu cienie te zaczęły mnie uczulać. Nie jakoś straszliwie, ale ciągłe łzawienie po wykonanym makijażu zaczynało mnie nieco przytłaczać. Szybka decyzja o uzupełnieniu zapasu cieni skierowała mnie do Minti Shop,gdzie po ciężkich męczarniach udało mi się podjąć decyzję o zakupie trzech palet.
Wybór padł na:
MAKE UP REVOLUTION - ICONIC 3,
BARRY M - NATURAL GLOW,
SLEEK - SNAPSHOTS.
Mój wybór był bardzo przemyślany i szczerze powiedziawszy wahałam się niezmiernie przez jakieś 3 dni, które z paletek będą mi najlepiej odpowiadać. Nie chciałam wydawać kupy kasy, ale chciałam mieć też pewność, że pieniądze nie pójdą w błoto. Dlaczego akurat te?
MAKE UP REVOLUTION / ICONIC 3 - w moim odczuciu to idealna paleta do makijażu dziennego, ma cudowną stonowaną kolorystykę, która przy okazji jest bardzo uniwersalna. Lubie mieszać style dlatego połączenie matowych, satynowych i perłowych wykończeń bardzo mi w tym przypadku odpowiada. Oczywiście to, że wszyscy dookoła dudnią na temat kosmetyków Make up Revolution, i jakie to one nie są wspaniałe, również sprowokowało mnie do zakupu tej, jakże taniej paletki (20 zł).
BARRY M / NATURAL GLOW - Przyznam szczerze, że zupełnie nie kojarzyłam firmy Barry M, i teraz już wiem, że pomimo czytanych wcześniej opinii na temat ich kosmetyków nic nie zapadło mi w pamięci. Odkopałam zamierzchłe recenzje, pierwsze wrażenia, itp, i zdecydowałam się właśnie na Natural Glow w podstawowej wersji. Aktualnie nie wiem dlaczego zdecydowałam się ją kupić, zawiera całkiem standardowe kolory, które spokojnie mogłabym zamienić na te z Make up Revolution, ale coś mnie w niej ujęło.Jakaś taka magiczna siła mówiła do mnie "Kup mnie!!!". Myślę, że będą mi wdzięcznie służyły, bo pigmentacja jest całkiem niezła, no i kolorystyka totalnie w moim stylu. Ahhh, zapomniałabym dodać, że w zestawie razem z sześcioma cieniami jest jeszcze róż w bardzo ładnym neutralnym kolorze.
SLEEK/ SNAPSHOTS - W związku z tym, że od dawien dawna lubię czasem zaszaleć i umalować oko troszkę ostrzej, bardziej kolorowo, wybór padł właśnie na tą paletę. Sleek'a znam i lubię i wiem, że nie zrobi mi krzywdy. Kolory są bajeczne...zarówno te perłowe jak i matowe. Już nie mogę się doczekać kiedy poniesie mnie fantazja i wykonam nią jakiś makijaż...Może nawet zdobędę się na pokazanie mojego dzieła :)
Oprócz zakupów internetowych zajrzałam oczywiście do stacjonarnej Super-Pharm podczas Promocji 40% na kolorówkę. Przy okazji zahaczyłam również o Inglot. Jakoś wena w tym dniu mi nie dopisywała więc zbyt wiele nie kupiłam, ale zawsze coś...
O Rimmell Wake Me Up nie będę się rozpisywać, bo stało by się już to nudne. Niska cena przebiła tą ryneczkową więc grzechem byłoby nie skorzystać i nie uzupełnić zapasów.
MAYBELLINE/ COLOR TATOO 24/ Turquoise Forever - Bardzo lubię kremowe cienie, i nie gardzę tymi z Maybelline, ze względu na ich naprawdę dobrą jakość. dlatego z przyjemnością wybrałam kolejny do kolekcji. Tym razem postawiłam na żywszy kolor, bo jak wspominałam wcześniej makijaże w kolorach tęczy uwielbiam. Moim marzeniem jest posiadanie wszystkich kolorów z kolekcji Color Tatoo, również tych nie pojawiających się w polskich drogeriach, ale to będzie wymagało jednak trochę czasu.
BOURJOIS / ROUGE EDITION VELVET/ 06 Pink Pong - Tyle słyszałam dobrego o tych pomadkach, że z niecierpliwością czekałam na jakąś promocję zacierając rączki. I w końcu jest. Przyznam szczerze, że nie szaleję za makijażem ust, maluję je od wielkiego święta, dlatego kosmetyki przeznaczone do tej części ciała nie są moim Must Have. W tym przypadku jest jednak troszkę inaczej, ponieważ pochlebne opinie i zachęcenie w kwestii braku "kleistości" tego produktu mocno mnie zainteresowały. Oczywiście nie omieszkałam po nabyciu od razu jej użyć, i już wiem, że będzie to moja ulubiona pomadka.
INGLOT/ LOOSE POWDER/ 04 - Brakowało mi zwykłego typowego pudru sypkiego z delikatnym kolorkiem. Padło na Inglot, głownie ze względu na jakość. Nigdy nie zawiodłam się w tej kwestii, dlatego nie kombinowałam z innymi firmami. W swojej kolekcji mam kilka pudrów w kamieniu, jeden sypki - transparentny do uzyskiwania długotrwałego matu. ale używam go tylko w strefie T, więc Inglocik na pewno się przyda.
Mam mieszane uczucia w związku z tymi zakupami, z jednej strony zawartość mojego portfela zmniejszyła się o jakieś 200 zł co wcale radosne nie jest, z drugiej, kupno każdego z kosmetyków wywoływało na mojej twarzy coraz większy uśmiech. Ale co zrobić, każdy zakup wiąże się z wydaniem pieniędzy i nic na to nie poradzimy, więc nie ma co ubolewać.
Czekam na Wasze komentarze, czy macie w swojej kolekcji w/w kosmetyki, i jakie są Wasze opinie na ich temat.
Pozdrawiam,
Monika :)
Paletki mają cudne kolorki <3
OdpowiedzUsuńTe cudne kolory okazały się jeszcze śliczniejsze na żywo :)
OdpowiedzUsuń